Custom skończony po roku, oto Daisy.
Hejo, hejo!
Dziś chcę wam pokazać ostatniego na ten moment customa - Daisy. Daisy iii tak robiłam ją przez rok. Tak wiem to długo ale nie zbyt mi się z nią pracowało. Wszystko przebiegało dobrze do czasu aż nie nadszedł czas cieniowaniem. Z pierwszym planem miała być ona jelonkiem, coś nie wyszło pojawiły się jakieś plamki została zmyta mokrą chustką i tak czekała. Kiedy znów do niej podchodziłam chciałam zrobić ja na maść gniadą tobiano.. chyba już nawet nie pamiętam, tak czy siak znów wyszły te same plamki. Była dobrze zapodkładowana. Znów czekała trochę czasu i w końcu postanowiłam ją wziąść, zmyć lakierem do paznokci z wysoką zawartością acetonu, potem znów czekała nie miałam na nią weny. W końcu i tak ją zapodkładowałam jeszcze raz i wycieniować. Wyszło nawet spoko ale lepiej też mogło by być :). Cała ta przygoda trwała już rok, ale już nie rosmyślajmy o tej przeszłości chyba czas wam ją pokazać :D.
Mold konika może przypominać wycofanego źrebaka arabskiego od schleich, ale nie stety (a może stety hah) jest to tylko nie firmowa podróbka, moim zdaniem nadal jest ładna c:.
Odcień maści nawet mi się podoba jest taki ciemny ale nie za ciemny, a wy co o nim sądzicie?
A tu widać małe niedociągnięcie w preppingu, ciekawe co ono tam robi...
(Gdyby co custom na żywo nie ma takiej lini jak na zdjęciu powyżej. To mój telefon coś pokręcił x) )
Jak mogliście już zauważyć Daisy ma białka w oczach i tak jak po tej stronie wyszło bardzo ładnie...
...tak po tej jest to tragedią. No cóż robiłam to pierwszy raz w życiu, a najciekawsze jest to że tą lepszą część pomalowałam jako pierwszą.
Zrobiłam jej tagże taką oto odmiankę. I oczywiście musiała mieć ona małe grudki. Chyba zaczynam podejrzewać o nie moje pędzle.
Pod brzuchem odcień wyszedł trochę jaśniejszy...
...a na kłodzie ciemniejszy x).
Bardzo ładnie jej w tej maści, lubię ten mold w gniadym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki :)
UsuńI również pozdrawiam
Czytam Daisy i pierwsze co przychodzi mi do głowy to pewna kobyłka od nas ze stajni. Bo nazywa się dokładnie tak samo (chociaż nowa instruktorka napisała nie raz Dejzi...) i nawet odcień maści ma bardzo zbliżony!
OdpowiedzUsuńŹrebaczkowi na pewno pasuje ten kolor, gratuluję nowości i do zobaczenia w kolejnym wpisie, pozdrawiam :)
Ciekawy zbieg okoliczności hah. Dziękuję i również pozdrawiam
UsuńDaisy przypomina mi arabskiego źrebaka z Mojo (jak ten np. https://monocerus.pl/mojo/2186-mojo-387073-zrebie-arabskie-jedzace-gniade.html) :).
OdpowiedzUsuńOgółem Daisy wyszła Ci przesłodko, a tymi białkami się nie trzeba przejmować – chyba nad wszystkimi osobami malującymi konie panuje jakaś klątwa, przez którą jedna strona customa wychodzi lepiej niż druga :P.
Na Dzień Dziecka nic końskiego nie dostałam, nie licząc wypadu do mojej dawnej stajni :D
Pozdrawiam :)
W sumie też podobny :p.
UsuńDziękuję bardzo również pozdrawiam.