Landrynkowy komplecik i nowe nabytki

Witajcie!
W listopadzie... nie zdążyłam się obejrzeć a tu już miną ponad miesiąc od ostatniego postu
Tak czy obak - ten będzie raczej chaotyczny i aktualizujący, ponieważ do mojego stadka doszło kilka nowych koników, a już w połowie listopada skończyłam prace nad dość spontanicznie zaczętym kompletem. Zacznijmy właśnie od niego.

Landrynkowa (bo to jedyny kolor jaki najbardziej mi się nasuwa) derka oraz pasujący halter + uwiąz. 
Zrobione głównie z filcu i muliny.
Główne zamierzenie powstania tego kompletu to przetestowanie robienia bardziej zawansowanych derek, no i to, że wykupili mi dzianinę pikowaną a ja bardzo chciałam coś zrobić x).  
Ostatecznie - tak, jestem zadowolona z efektu końcowego.

Jak już wspomniałam derka jest z najzwyklejszego filcu. Wykończenie brzegów to z kolei biała mulinka, a paski zrobiłam z... gumy dostępnej w pasmanterii ponieważ uznałam ją za materiał trwalszy i bardziej elastyczny od wstążki czy sklejonej muliny. Z resztą w akcesoriach używam jej bardzo często więc miałam już okazje ją przetestować.
Mulina i inne elementy estetyczne przykleiłam na magika, wszystkie paski ze sprzączkami mimo wszystko przyszyłam. Jakoś nie ufam temu klejowi na tyle. Może widać kilka krzywych szwów itp. mistrzem igły jednak nigdy nie byłam.
Sprzączki z przodu to dwa komplety zapięć do derki. JEJU ile ja się z nimi nagimnastykowałam żeby były w takim stanie jakim są teraz. Wciąż asymetrycznym i lekko pogiętym ale są!
Nie robiłam takich nigdy wcześniej. Bałam się nawet spróbować. Teraz wiem jednak, że będę z nimi walczyć bo da się je zrobić i mam nadzieję, że będą wyglądać coraz lepiej.
Paski pod brzuchem są regulowane przelotką i wszyte na półokrągłe ogniwka. Z tym też trochę się zabawiłam ponieważ pierwotnie zrobiłam wszystkie sprzączki (oprócz tych dwóch par z przodu) o wiele za małe. Na szczęście przekonałam się o ich słabej funkcjonalności na początku wszywania przelotek. Zrobilam nowe, podmieniłam i tada.
Jak pewnie każdy zauważył paseczki z jednej strony zapinają się na haczyki. 
Z elementów dekoracyjnych znalazłam gdzieś w różnych resztkach tą satynowo-matową bo ja nie wiem co to wstążeczkę. Końcówki ukryłam też pod ostrzyżonym kawałkiem sztucznego futerka. To było akurat ciekawe doświadczenie bo moja wiedza w nożyczkowaniu włosia sięga zeru. 
Plastikowe koniki rozwijają pod naprawdę wieloma walorami CX. 
Przechodząc do samego halterka. W końcu udało mi się zrobić ładne i nie za duże pętelki JEJJ. No i wyszło mi podgardle i potylica, która tu akurat się zakręciła. Mam nadzieje, że was nie kłuje to w oczy jak mnie. 
Potylica jest o tyle ciekawe, bo postanowiłam zrobić ją odpinaną. W pewnym sensie.
Cały patent polegał na zrobieniu otworu w krótszym pasku - co zakończyło się sukcesem - a z dłuższego sklejenie w jeden paseczek. Cel był taki aby nie popsuć potylicy na pierwszej sesji zostawić pole do wiązania miniatury jak prawdziwego haltera. 
Jak widać skończyło się otworem z dołu i skręconym w jeden sznurkiem zakończonym pętelką, chociaż nadal na upartego da się to zawiązać jak trzeba. Miało by to jednak więcej sensu gdybym zostawiła sznurki w spokoju, teraz wystarczy przełożyć pętelkę i raz obwiązać. 
Uwiąz za to jest prawdziwą wisienką na torcie. Chociaż to tak naprawdę zwykły uwiąz, uważam, że wyszedł bombastycznie
Głównie chodzi o technikę jaką go zrobiłam. Pomimo, że są to tylko cztery kawałki muliny skręcone kolorystycznie i wraz z sobą wygląda to o wieleee bardzej realistycznie niż swojego rodzaju warkoczyki, do których za moment wrócę.
A haczyk też jest zgrabny, mogę polecić druciki z Action bo miło się z nimi współpracuje. 

Wracając do owych warkoczyków - porównanie tych dwóch technik. Po lewo znany nam już uwiąż techniką splatania (listopad 2023) a po prawo warkoczyk w tych samych kolorach (marzec 2022). Różnica znaczna.
A tu z kolei splatanka (2023) oraz biały warkoczyk też z kompletu derka, halter, uwiąz jednak z... kwietnia roku 2021. Skoro o nim mówimy, pokaże wam go dokładniej bo widzę w nim progres w samych moich chęciach i odwagi do modeli.

Halter jest do przeżycia, je zawsze lubiłam wiązać. Znaczy nie mam pojęcia co się podziało na tej pętelce między potylicą a policzkowym ale tak to jest git.

Większe różnice widać w derce. Ta z przed dwoch lat jest za długa i obszyta nie przejrzystym, nieregularnym ściegiem. To i tak nadal nie równa się ze sprzączkami.
No właśnie... Pamiętam, że wtedy nauczyłam się wykorzystywać przelotki i na nich stanęłam, jakoś blokując się przed kolejnymi krokami a na tym powinien polegać rozwój, bo przód derki która na siebie nie nachodzi z jednym paskiem i przelotką nie powala na kolana. 
Nie mówię jednak, że przelotki czy ubogie paski są złe. Każdy musi przejść przez taki rozwój. Sprawia on ogromną radochę gdy sami go dostrzeżemy i poczujemy tą napędzającą dumę. 
Doświadczenie buduje się małymi kroczkami, odwagą i błędami!

Skoro opis kompletu mamy za sobą, chciałabym przedstawić wam moich najnowszych kopytnych :D.
Na pierwszy ogień mikrusy z Collecty wszystkie zdobyte z saszetek z Biedronki. Zważając na to, że brałam w ciemno bardzo mi się podobają. Jedynie angliczke bym wymieniła najlepiej na tego szarego ziemniaczka. Mimo wszystko całkiem się zaprzyjaźniliśmy.
W zamian za to sporadycznie kupiłam w Rossmanie słodziutką Pesce (Klacz Nokier 88953, nowość 2022). Nigdy mnie jakoś nie ciągnęło do zimnokrwistych koni, aż do teraz jak widać. Bardzo chce zabrać ją na sesje najlepiej w jakimś halterku z płotkiem. 
Złapało mnie jednak sezonowe przeziębienie a u mnie wyglądają one tak, że po prostu trzymają mnie ponad tydzień i normalnie chodzę do szkoły ale muszę uważać żeby go nie pogorszyć bo będzie jeszcze dłużej a tak błędne koło się zamyka.
W sumie gdyby nie on może te koniki dostały by oddzielne opisy.
Sama Brzoskwinka (bo to znaczy jej imię po włosku) jest bardzo urocza i myślę fajna w współpracy na różnych płaszczyznach. Lecz w praktyce dopiero się o tym przekonam.

Mówiłam, że teraz polubiłam się z zimnokrwistymi. Oto Bonita (lub także Bulion) czyli Klacz Bulońska 88996 też od Collecty. Nowość 2023, o czym nawet nie wiedziałam kiedy ją zamawiałam. 
Turbo uniwersalna i skupiona. Bardzo polubiłam się z jej modlem, a malowanie dodało jej takiego wiejskiego i spokojnego charakterku. 
No i mój ulubiony nabytek w tej skali - Yeux de l'océan (francuski: oceaniczne oczy) albo po prostu Jude. Klacz Pełnej Krwi Angielskiej, CollectA 88985, również nowość 2023. Absolutna pe-tar-da!!
Nie miałam w rękach jej poprzedniczek jednak tegoroczna wersja nie jest bardzo gumowata, ma solidnie wzmocnioną przednią nogę i malowanie dobrane wręcz idealnie. Do tego urzekające rybie oczka. Tak jak z każdym pozostałym - nie pracowałam z nią mimo to już wiem, że na pewno się dogadamy.
No i ostatnie dwa nabytki które przybyły w tamtym tygodniu i którymi jestem przeraźliwie podjarana: Ebony Shines & Charlize, Breyer Traditional, nowość 2023! Przy zapowiedziach byłam bardzo sceptycznie do nich nastawiona, ale jak zobaczyłam prawdziwe, nie katalogowe - zakochałam się. Są to też pierwsze traditional, którym nadałam własne imiona gdyż firmowe są... za trudne. Poznajcie zatem Felicję i Firefly.
Felcia jest piękną palominką rasy quarter horse. Wygląda na typową oaze spokoju. Budowę ma raczej smukłą, wypracowaną. 
Jedyne do czego mogę się przyczepić to grzywa która straciła trochę fakturę włosów najpewniej podczas odlewania. 
Jej córeczka to z kolei totalne przeciwieństwo. Czy widzicie tą dumną pozę i pewnie stawiany krok? Dodatkowo ta słodziutka odmianka najpewniej po mamusi, po prostu cudna jest. 
Jest trochę jaśniejszej tonacji. U niej nie mam żadnych zastrzeżeń. 
Mała dostała już nawet prezent zimowy. Splotłam, dla niej niebiesko-biały zimowy szaliczek.
Bardzo jestem z niego dumna. Ja jestem ostatnio wyjątkowo ze wszystkiego zadowolona.
Na koniec dodatki które upolowałem niedawno: dyńka ze sporej paczki jakie dorwałam w Pepco (za 7 złotych) oraz drewniane pudełeczka z Action (za 4 złote). Kupione głównie z myślą o wystroju półki i jakiejś dioramy. 
Co do drugiego projekty stoją na razie w okropnie niezdecydowanej wyobraźni, ale jak coś się zmieni oczywiście dam znać. 
Na dziś to tyle. Dajcie koniecznie znać co sądzicie o komplecie? Czy macie któryś z pokazanych modeli? A może któryś was zaskoczył w prawdziwym świetle?
Przypominam, że komentarze może pisać tu każdy, nawet osoby totalnie anonimowe <3.
Chciałabym was też poprosić, że jeśli macie jakąś możliwość puszczenia tego posta dalej, będę niezmiernie wdzięczna bo aktywność ostatnio jest słaba, nawet uwzględniając sam już wąski krąg wspa-nia-łych ludzi z tej blogosfry!
Do których również serdecznie zapraszam!!!



Do następnego <3!


Komentarze

  1. Różowy komplet jest przesłodki i świetnie pasuje do kucynki! Lubię ten kolor i czuję napływ weny na stworzenie czegoś w podobnym klimacie :) gratuluję także nowych modeli, moje serce podbiła folblutka. Nie wiem czy też się na nią nie skuszę...
    Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Żyję! Powrót? - Nowy Custom

Zapowiedzi Schleich 2024 - Doczekaliśmy się!

Przegląd zdjęć marzec-wrzesień 2023