Pobudka!

Sama się jej nie spodziewałam zwłaszcza, że minęło już 1,5 roku od kąd ostatnio przetarłam tu kilka pajęczyn - mówię kilka bo mimo to ciągle znikałam - jak widać nie mogę przestać myśleć o tej mojej stronce, która swoją drogą skończyła już cztery lata. Jest to dla mnie trochę nie pojęte, że niecodzienny pomysł siedzący w głowie trzynastoletniej mnie nadal jest (dla już prawie siedemnastoletniej mnie) czymś hm... tak nostalgicznym ale nadal żywym i potrzebnym. 

Po przeskoku ze szkoły podstawowej do średniej jak można się łatwo domyśleć moje chęci spadły przez co robię znacznie mniej a nadal mnie to wykańcza. Nie wiem jak to nazwać ale to uczucie towarzysząc mi już ładne parę miesięcy strasznie przestrasza w moich oczach wizje studiów. Zabrzmi dziwnie ale zaczęło się od momentu przygotowań do olimpiady historycznej. Tak się na tym skupiłam, że nadal mam trochę zaległości w materiale omawianym na lekcji. Mimo to nie żałuję żadnej minuty spędzonej nad moją pracą bo za pierwszym razem zaniosła mnie do drugiego (z trzech) etapów. Tam oczywiście już nie dostałam się dalej bo o ironio do pisania pracy na żywo z głowy (w pierwszym etapie piszemy prace w domu z źródłami jak Internet podręczniki itd. w drugim mamy ograniczony czas i sadzają nas na sali wykładowej) przypomniałam sobie dosłownie wszystko w starożytności oprócz jednego wątku na którym oparto temat. Stawiałam na jedną epokę z racji, że miałam ją już przerobioną w szkole jakbym miała zaczynać sama wcześniej kolejne to oh skończyłabym jeszcze gorzej. 

Ostatnio znalazłam ową prace w czasie sprzątania biurka i jeju jak ja zatęskniłam za pisaniem, ale nie wypracowań tylko właśnie takim swobodnym pisaniem nawet o niczym. Zauważyłam, że o wiele lepiej radziłam sobie ze składaniem zdań i "laniem wody" gdy w wolnych chwilach pisałam coś kreatywnego. Dlatego chce wrócić, a przy okazji postarać się przestawić w tryb dyscypliny i systematyczności a nie motywacji, tak bardzo potrzebnej ale nie dającej najlepszych efektów samodzielnie. 


Dziś na start przychodzę dać wam coś najprostszego (mam nadzieje) co powinno pojawić się po takim szmacie czasu - prosty update co się zmieniło i co się stało bo oh działo się sporo! Zachęcam do złapania herbatki lub innego ciepłego napoju.

Najważniejszy temat - modele koni. Moja kolekcja w sumie wkręciła się w niemałą rotację. Wizualnie nadal jest tu to samo ale dużo modeli sprzedałam a na ich miejsce zakupiłam nowe. W końcu otworzyłam się na sprzedawanie, a nie tylko przeglądanie na vinted czy olx. Te rotacje trwają ciągle moja kolekcja z miesiąca na miesiąc się zmienia. Jednak rzeczą, która cieszy mnie najbardziej jest nowy regał dla mojej plastikowej gromady gdyż przez remont mojego pokoju dostało im się pół kalaxa 4x4 z Ikei (oczywiście rozgościły się ciut bardziej). Na dzień dzisiejszy wygląda to tak:


+ małe półeczki na małe smyki i sanki z uprzężą dla renifera, które udało mi się zrealizować



Najwięcej zadziało się na samej górze u tradów. Zniknęli stąd Adiah HP i Voyeur a ich miejsce zajęły moje kochane chłopaki - Battlefield Angel HP i pierwszy special run, jeden z Seven Arts Suprise, przezwany u mnie "Świetlik" oraz równie cudowne dziewczyny - Ebony Shines i Charlize.
Pieski na które miałam chrapkę a, że akurat trafiłam na ofertę to kupiłam Bezę i Biszkopta.
I najciekawszy zakup - lalki, oryginalne od breyera z lat... oj nie powiem wam bo zapomniałam. Dorwałam na Vinted od jakiejś pani z Czech ale o nich chciałabym wypowiedzieć się kiedy indziej trochę dłużej.






Z akcesoriami pracuje teraz głównie na dużych skalach, jest mi po prostu wygodniej. Nauczyłam się w końcu robić haltery sznurkowe!! Dwa z nich nosi aktualnie Świetlik i Hakiri stojąca półkę niżej. Poeksperymentowałam też ze skórką eko znalezioną gdzieś w domu - tak dla przetarcia szlaków. Dzięki temu Catch Me zmienił stary średnio udany halter na całkiem elegancki kantar hybrydowy.



Żeby nie było tak łatwo i kolorowo - wczoraj na warsztat wskoczył mi pomysł zrobienia kantarka do kompletu dla Enoby. Charlize ma na sobie dzieło @rohanstable (instagram) zakupione na OLX.
Do dziś męczę się z okuciami trójdzielnymi i zwykłą przelotką... ale jak się uda to dam znać.

Udało się na następny dzień..

Powiększyła mi się rodzinka fiordów - doszedł do niej chyba najbardziej pożądany koń schleicha, oczywiście ogier z 2014, nawet nie wiem ile zajęło mi "próbowanie" kupić go za normalną cenę. A oprócz niego wałach, o którym nawet nie śniłam, że będę trzymać w rękach z 2001 w wersji bez pręgi na grzbiecie.
He's so smol ahhh!! 




Pamiętacie tą panienkę? Tak, klacz hanowerska, jeden z pierwszych "starszych schleichów" który do mnie trafił i na którym przy okazji dałam się trochę oszukać- 
Oferta idealna - zdjęcia co prawa filmowe ale, kto na moim ówczesnym poziomie wiedzy mógł coś podejrzewać. Jedyne 50 zł za.. no właśnie za kobyłę z zieloną plasteliną w uszach. W końcu się za nią zabrałam i skończyłam malować. Poznajcie Estellę, niestety nadal nie doczekała się dobrych zdjęć plenerowych.


Tak to są turkusowe podkowy! 

Innym ziomkiem który wpadł mi pod pędzel jest ten potocznie przez nas nazywany "miedziany" ogier z Collecty.

Zmianę przeszedł dość drastyczną bo z rdzy stał się karusem rabicano na wzór ogiera The Magnificent Emperor wymyślonego przez moją kochaną przyjaciółkę Loreen (@lorraine.meledive na instagramie). 

Emperor autorsta Lorraine


Skończyłam go w maju 2024, nadal jestem mega dumna chodź powędrował już do docelowego domu wraz z Negro (kary morgan, breyer classic którego miałam dość długo). 


Sam Emperor zapakowany z dodatkami.


Cała paczuszka już gotowa... w styczniu 25. Lepiej późno niż wcale.                


Odchodząc trochę od tematu modeli w marcu po ponad trzech miesiącach poszukiwań udało mi się spełnić jedno z największych marzeń. 
Kupiłam pożądany aparat! Co prawda z drugiej ręki ale nadal bardzo się cieszę, że udało się za moje przysłowiowe kieszonkowe kupić coś co naprawdę świetnie spełnia moje wymagania. 
Canon EOS 200d - odchylany ekran, możliwość łączenia z telefonem i matryca 24 mpix. 
Jestem zakochana zdjęciami jakie wychodzą chociaż nadal sie uczę. 

Te niżej już bez obróbki





Próbuje też robić coś ogólnie w fotografii. Raz idzie lepiej raz gorzej manualny tryb wymaga wprawy ale po czterech miesiącach mogę wam przedstawić kilka urywków z Karkonoszy. 
Znów, niżej nieobrobione. Te wyjątkowo sprawiają mi kłopot z "nieprzesadzoną" obróbką






I kilka z wcześniejszego wypadu do skansenu (tu już z obróbką).



Sprawia mi to dużo frajdy pomimo, że nie czuje się z tym swobodnie w miejscach publicznych (nawet jeśli podświadomie wiem ze nobody really cares). Mam trochę problem z obróbką jeśli zginęło mi np. niebo przy wysokim ISO. Często zamykam cały program i odchodzę ale staram się być tez wyrozumiała w końcu każdy potrzebuje czasu do opanowania nowych rzeczy. 

Jako ostatni temat została mi już tylko jazda konna. Jakby to powiedzieć, w maju 2024 startowałam na pierwszych zawodach - stajenne, wszystko na miejscu, trochę osób z zewnątrz. Startowałam na mojej najukochańszej klaczce szkółkowej w 70 cm i o dziwo zajęłyśmy 2 miejsce! Wyprzedził nasz tylko kucyk który po prostu miał mobilność do wykonania skrótów (wyobraźcie sobie rundę honorową, konia 125 a za nim nagle 170 i inne wysokie gorącokrwiste). Mój zawodowy debiut był wspaniały chodź wiem ze to koń wykręcił dla nas taki czas, nadal jest to fajne osiągnięcie. 
Przepraszam za moje ręce-

W lipcu tego samego roku zdałam odznakę jeżdżę konno. Strasznie dużo stresu się najadłam bo zostałam wyznaczona na czołową całego zastępu wiec nie dość, że wykonywałam figury jako pierwsza to musiałam trzymać w równym żwawym tępię konia, na którym usiadłam pierwszy raz w życiu. Okazało się, że z koniem dogadałam się na tyle ze musiałam zwalniać aby reszta zdążyła za mną co ze skrajności również sprawiało, że byłam zdenerwowana.
A to wszystko zaniosło mnie do grudnia w którym... przestałam jeździć i od tamtej pory nie miałam do czynienia w żadnej formie z końmi. 

Tęsknie. Strasznie mi tego brakuje jednak wiem ze nie mam czasu i siły na własnego konia, do dzierżawy w mojej okolicy nie ma nic a czy chce znów wracać do szkółki "ustawiać" konie z którymi nie radzą sobie małe dzieci i jeszcze płacić za to grube pieniądze ostatecznie nie jeżdżąc na koniach z którymi ja się dogaduje. Nie wiem. Na razie nie. Wiecie to jest trochę kłótnia między sercem i rozumiem bo serce chce jeździć a mozg widzi dziurę w której jestem i scenariusz powtarzający się w coraz krótszym czasie. 

Ale miejsce jazdy konnej zajęło bieganie! To znaczy nie liczę tego jeszcze jako jakikolwiek mój sport. Wyszłam pobiegać może dwa razy jak do tej pory. To zdecydowanie cos czego potrzebuje i mi odpowiada wiec mam nadzieje ze pójdzie coraz lepiej. 
Oprócz tego odnalazłam się w strzelaniu sportowym. Zaczęło się od drużyny w szkole i na razie musi tak zostać. Gdyby zapewniało mi to więcej ruchu, dawało więcej zmęczenia - na pewno poszła bym w to cała. Z racji jednak ze działa to głównie na moje skupienie i koordynacie to na razie zostaje tylko szkolną zajawką. Chociaż zdaje mi się, że gdy będę mieć tak zwane "dorosłe pieniądze" to nadal będę pojawiać się z wiatrówką na jakiejś strzelnicy. 




AH prawie zapomniałam o najważniejszym. Chciałabym się wyprowadzić z tej stronki, informuje o tym z wyprzedzeniem bo przynosi to zwykle duże zakłopotanie. 
Sprawa wygląda tak, że niekoniecznie podoba mi się spójność i estetyka tego miejsca. Jest tu wiele treści które dały mi zarys jak w ogóle tworzyć (chodź nadal mam wrażenie ze pisze chaotycznie). Nie chce ich porzucać ale nie chce tez tworzyć już wśród nich zwłaszcza, że Licorne Studio w końcu doczekało się najprawdziwszego jednorożca - narysowanego przez wspominaną już tu Loreen. 

Jestem w nim zakochana ponieważ oprócz wspaniałego wykonania przedstawia on charakterystyczne cechy wyglądu dwóch koni co prawda szkółkowych ale nadal zajmujących ważne miejsce w moim sercu. Jednym z nich jest klacz, z którą przyszło mi jechać zawody a drugim wałach, którego musiałam opuścić wraz ze zmianą stajni. Oba raczej nie pojawią się już w moim życiu - klacz została sprzedana a do szkółki z wałachem nie mogę wrócić, więc cieszę się, że mogą zostać chociaż w takiej formie.

Na pewno dam znać i podam wam linka gdy nowa strona będzie gotowa, a powiem ze idzie z nią naprawdę dobrze. 


Inną informacją jest to, że zmienię nazwę konta na bloggerze - z Licorn na Fela. Czemu? Wiecie co nie wiem, tak jakoś mi się przyjęło w światku Internetu i po prostu mi się podoba haha ale nadal nie gra to dla mnie roli jak wy mielibyście się do mnie zwracać. 

I zdaje mi się, ze to tyle z nowości. 
Dziękuję każdemu kto dotarł do końca tego postu, dajcie koniecznie znać co słuchać u was chodź na pewno ponadrabiam czytanie postów na waszych blogach! 
Do zobaczenia prawdopodobnie już pod nowym adresem...

Komentarze

  1. To ja na szybko tylko, że przeczytałam i bardzo się cieszę, że wracasz! Jak będę miała więcej czasu, to bardziej się rozgadam :D
    Pozdrawiam i czekam na nowy adres!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna kolekcja i rękodzieło. Siedemnaście lat to już nie byle jaki wiek, ale jak miło, że nie zapomniałaś o tym miejscu! Widać ogromny progres w twojej twórczości i oby tak dalej! <3

      Usuń
  2. Witam z powrotem! Bardzo się cieszę, że wracasz!
    A co do posta to nawet nie wiem gdzie zacząć ':D Zazdraszczam półeczek na modele, bo u mnie niestety miejsca na razie nie ma na coś takiego. Customy bardzo ładnie wyszły i zdjęcia również. Ja sama pamiętam swoje pierwsze zabawy z lustrzanką. Niby teraz trochę lepiej mi idzie, ale to nadal nie to co chciałabym osiągnąć.
    A co do studiów - to nie są takie straszne jak je malują! Aktualnie studiuję drugi kierunek, bo pierwszy zostawiłam i powiem, że tym razem nauka to przyjemność i nie powoduje u mnie żadnych problemów. Co najlepsze rozbudziła się u mnie chęć dalszego studiowania, więc mam chęć jeszcze nawet dalej iść!
    Oh, logo z jednorożcem! Uwielbiam jednorożce, jeden to nawet u mnie na stałe zamieszkał na skórze. Już się nie mogę doczekać nowej strony!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Welcome back! Cieszę się, że wróciłaś!
    Prawie 17 lat?! Kiedy Ty tak wyrosłaś? :P (odezwała się ćwierćwieczna babcia).
    Studia nie są złe, chociaż też na początku trzęsłam portkami. Teraz nie wyobrażam sobie nie mieć tej swobody samodzielnego życia. Będzie git, zobaczysz :)
    Plecione halterki są BOSKIE! Zdradzisz, jak nazywa się ten splot?
    Szkoda, że nie masz kontaktu z końmi, w pełni rozumiem niechęć do szkółek. Ze swojej strony mogę poradzić, żebyś rozejrzała się za trenerem prowadzącym indywidualne treningi na własnych zadbanych kopytnych. Drogo, ale imo warto nawet rzadzej potuptać tak, niż częściej kręcić się w zastępie znieczulonych szkółkowych koni.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Landrynkowy komplecik i nowe nabytki

Przegląd zdjęć marzec-wrzesień 2023